"Każdy z nas ma to, co sobie wybierze"

"Każdy z nas ma to, co sobie wybierze". Absolutna prawda, ale w tym swoim absolutyzmie skrywa także...strach, obawę, lęk? Przecież świadomość, że jedna konkretna decyzja może zaważyć o całej naszej przyszłości, dalszym życiu, jest wręcz paraliżująca! 

No właśnie, ja  w takim paraliżu trwam od mniej więcej tych nieszczęsnych trzech miesięcy...


Na czym to my ostatnio skończyliśmy? Ach tak, paplanina o tym, że cierpliwość popłaca ... no cóż, może coś w tym jest, bo skoro tu jesteście i czytacie tego posta, to znak, że tę jakże unikatową,  rzadką obecnie cechę posiadacie :) 
A teraz nagroda, czyli dalsza opowieść o dobrze Wam już znanej, wiecznie niezdecydowanej i odrobinkę przerażonej czekającymi ją wyborami licealistce, czyli mnie we własnej osobie.



Jednak jako małe preludium do czasów licealnych, widzicie to, co ja? Od małego skazana na sukces i wielokrotnie nagradzana :) Zawsze skromna i wyznająca zasadę "pracuj      w ciszy, niech wyniki mówią same za siebie".


Muszę przyznać, że liceum wywarło na mnie ogromną presję pod względem myślenia oraz planowania swojej przyszłości, począwszy od wyboru rozszerzeń i kierunku studiów, na przyszłej drodze zawodowej kończąc. I wiecie co? Z każdym dniem jest coraz gorzej... Wiem, w tym momencie powinien pojawić się jakiś optymistyczny i dający nadzieję akcent, ale to byłoby, ładnie mówiąc, delikatne przekłamanie realiów. Nieustannie zmniejszająca się liczba dni do egzaminu dojrzałości, ciągłe przypomnienia ze strony nauczycieli, rodziców o tym, że to już najwyższy czas na podjęcie ostatecznej decyzji. 

 
 Wyobraźcie sobie, że stykacie się z takimi tekstami średnio dwa razy dziennie, a pomysły na ewentualny kierunek studiów, które w Waszym przypadku mogłyby być trafione, to liczba rzędu 1000 innych DZIENNIE. I jak się z tym czujecie? Bo ja za każdym razem kiedy     o tym myślę, mam wizję miniaturowej wersji siebie, którą z każdej strony otaczają ogromne, pełne kolców i gwoździ ściany, w zastraszającym tempie przybliżające się do tej biednej istotki, mając tylko jeden cel: zgnieść, zmiażdżyć, zdusić. Brzmi drastycznie? Bo takie właśnie jest. Jako dowód potraktujcie moją minę z tego zdjęcia :)


Ale, zawsze mogło być gorzej. W końcu nie jest przecież tak, że w ogóle nie mam pomysłu na siebie...chociaż jakby się tak zastanowić...nie, koniec takich myśli, mam kilka ciekawych, wykonalnych wariantów, które mogą się okazać strzałem w dziesiątkę. Weźmy na przykład wybór profilu matematyczno-fizycznego. Chociaż... to chyba nie jest dobry przykład biorąc pod uwagę fakt, że za fizyką nie przepadam, a matematyka to klasyczna relacja love-hate. 
A z drugiej strony, nie odbiera mi to możliwości rozwijania się w dziedzinach, w których zwyczajnie chcę i z którymi wiążę przyszłość, czyli językami, chemią czy polskim! Dochodzimy tutaj do bardzo znaczącej informacji w naszej opowieści.  
      
Tak, jestem zapaloną miłośniczką języków (nie tylko obcych, naszego ojczystego również) zwłaszcza języka angielskiego oraz niemieckiego (pewnie większość z Was pomyślała teraz: "Niemiecki?! O zgrozo..."). Zawsze miałam tak zwaną smykałkę do języków, po prostu nauka nowych słówek czy "trzaskanie" kolejnych zadanek  z gramatyki sprawiało mi ogromną frajdę. Teraz niestety mój samorozwój w tym zakresie ucierpiał, mogłabym tutaj oczywiście przytoczyć argument dotyczący niebotycznej ilości nauki i tego, że nie mam normalnego życia poza szkołą, ale byłoby to zwyczajne tłumaczenie swojego lenistwa, a że jestem tej wady całkowicie świadoma, to przyznam się otwarcie i bez bicia :) No cóż, nikt nie jest w końcu idealny :) Jak widać, nigdy nie przejmowałam się tym, że nie jestem absolutną doskonałością 

Ale skoro lubię języki i łatwo przychodzi mi ich nauka, to sprawa wydaje się dosyć prosta, prawda? Filolog, lingwista, tłumacz, opcji jest wiele. Ach, gdyby to było tak proste w moim przypadku. Niestety lub stety, jestem osobą, którą "jara" mnóstwo rzeczy, ale jednocześnie mam też słomiany zapał. "W jakiejś książce poruszono tematykę kryminologii, idę na kryminologię! Ale psychologia przecież też jest niesamowita, odkrywanie różnych zawiłości związanych z funkcjonowaniem mózgu i innych narządów odpowiedzialnych za układ nerwowy to coś mega interesującego. A gdyby to tak połączyć? Hmmm... mam! Psychologia kryminalistyczna! Ale jak to, nie ma oddziałów dwujęzycznych?! Nie ma opcji, żebym zrezygnowała z języków..." Mniej więcej, w duuużym skrócie właśnie tak to wygląda.
A jak sobie radzę z własnym niezdecydowaniem? Czy podjęłam już ostateczną decyzję?
Tego dowiecie się w kolejnym poście :)

Komentarze

Popularne posty